Recenzja filmu: Zanim się pojawiłeś.
W końcu nadszedł czas, aby wypowiedzieć się o filmie „Zanim
się pojawiłeś”. Mimo wielu negatywnych opinii na temat filmu nie zgadzam się z nimi. Nie, nie uważam, że to tanie romansidło, które próbuje w kilkuset stronach
zmieścić temat: biedy, bezrobocia, przemocy na tle seksualnym, ciężkiej choroby czy nawet
eutanazji. Ten film jest dla mnie ukazaniem, że taka naprawdę rzeczywistość istnieje i
bywa naprawdę okrutna ale także potrafi być wzruszająca, i romantyczna.
Will Traynor ( Sam Claflin) to przystojny mężczyzna, który czerpie z życia
pełną parą. Ma mieszkanie o jakim marzy przeciętna Kowalska, dobrze płatną pracę, kobietę jak ze snu.
Uprawia różne sporty, ma własne pasje i magiczną
przyszłość przed sobą. Jednego deszczowego dnia wychodzi z domu i nagle, przez
swoją nieuwagę, zauważa motocykl pędzący wprost na niego.
Mija dwa lata jego życia w niepełnosprawności i nagle jego opiekunką zostaje Lou
Clark (Emilia Clarke). Jest bardzo gadatliwa, komunikatywna, dość niezdarna i
nosi śmieszne, wręcz komiczne ubrania. Dodatkowo jest pełna energii i ciepła
oraz potrafi zjednać sobie duszę wielu osób. Jednak jak możemy się przekonać
tym razem o to „zjednanie” tym razem może nie być tak łatwo. Will jest wobec
Lou bardzo nie przyjemny i nie potrafi zaakceptować samego siebie, tego w
jakiej jest sytuacji- przez co zraża do siebie innych. Dziewczyna jednak po
ogromnym wysiłku zaczyna przekonywać do siebie swojego podopiecznego. Nagle
czar jednak pryska. Właśnie w tym momencie poznaje jego tajemnicę. Lou
postanowi dać z siebie wszystko, by zmienić życie mężczyzny na lepsze, by
zmienić decyzję jaką pragnie zrobić.
Czy jej się to uda? Nie chcę zdradzać finału tej opowieści, bo wiem że nie
wszyscy oglądali jeszcze filmu. Jedyne czym mogę nie zaspojlerować to, to że jest po prostu prawdziwe.
„Zanim się pojawiłeś” to film bardzo i to bardzo wzruszający,
a jakże udany, choć mimo wszystko możemy
w nim spotkać „kalki” tzn. możemy dostrzec kilka wspólnych motywów z innych
produkcji romantycznych jak „Gwiazd naszych wina”, „PS Kocham Cię” czy
kultowego „Pamiętnika”.
Przez cały film mamy nadzieje, że bohaterom uda się zmienić to, co i tak jest
już pisane.
W filmie da się wyodrębnić dwie części: kiedy wszystko nas (widzów) śmieszy i
rozbawia do łez oraz ta, gdzie przychodzi czas na brutalną rzeczywistość.
W całym filmie doszukałam się jednego ważnego błędu.
Było tam bardzo dokładnie napisane dlaczego Will chce umrzeć; i to nie dlatego (jak
powiedziano to w filmie)–, że nie może pływać, nurkować, biegać, skakać różnych
paralotni i kochać się z kobietami, ale tylko i wyłącznie dlatego, że ciągle
odczuwa ból, że infekcje ciągle powracają, zanikają mu mięśnie i innymi
zdrowotnymi sprawami. W filmie większy nacisk postawili na tym, że nie może
samodzielnie nic robić, niż na bólu jaki odczuwa, który jak dla mnie wyjaśniałby
po części chęć jego zamiarów.
Jednego na pewno mi zabrakło – na zakupionym bilecie powinna znaleźć się
informacja:
1 opakowanie chusteczek z pewnością nie wystarczy. ;)
Film zrobił na mnie ogromne wrażenie, czytałam drugą część, mam ochotę sięgnąć także po pierwszą w wersji książkowej, warto? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno. Książka jest bardzo dobrym uzupełnieniem filmy dla ciekawskich. Pisałam także recenzję książki:
Usuńhttp://znaciskiemnaszczescie.blogspot.com/2016/07/recenzja-zanim-sie-pojawies.html
Zapraszam i serdecznie pozdrawiam. :)
Ale niespodzianka! Sama niedawno pisałam recenzję tego filmu. Byłam nim zachwycona chociaż ryczałam jak bóbr. Prawdę mówiąc byłam trochę rozczarowana zakończeniem. Miałam nadzieję, że Will nie podejmie takiej decyzji...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja troszkę też była rozczarowana zakończeniem. Przyznam, że autorka jest świetna. Mogę prosić o link do Twojej recenzji? Pozdarawiam
UsuńFilmu nie widziałam ale mam zamiar przeczytać książkę :) Podobno świetna!
OdpowiedzUsuńOj tak. Książka to niesamowity wachlarz emocji. :) Polecam
UsuńPowiem szczerze, zaciekawiłaś mnie. Byłam przyzwyczajona do oglądania koreańskich produkcji, uważałam je za te najlepsze, a jednak coś innego mnie zaciekawiło. Filmu jeszcze w życiu na oczy nie widziałam ani nie słyszałam o nim ale na pewno obejrzę. Dzięki!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ⁂
https://emiliamitchell.blogspot.com/
Naprawdę warto obejrzeć ten film. Książka jest również warta przeczytania. Pozdrawiam. :)
UsuńŚwietna recenzja :) Filmu nie oglądałam ale na pewno obejrzę :)
OdpowiedzUsuńWarto ja już oglądam kilka razy i za każdym razem mam nadzieje na szczęśliwe zakończenie. Dosłownie jak w Titanicu ;)
UsuńOooo! A byłam ciekawa! Dzieki za recenzję!
OdpowiedzUsuńhttp://kinga-wajman.blogspot.com/
Ależ bardzo proszę :)
Usuńuwielbiam te ksiazke :) sama i przeczytałam i obejrzałam film :*
OdpowiedzUsuńJa też. I nasuwa się tyle pytań.
UsuńPozdrawiam
Ja byłam zachwycona zarówno filmem jak i książką :)
OdpowiedzUsuń