Piękna i Bestia, czyli o pragnieniu miłości
„Tej historii bieg starszy jest niż świat…“. Oto raz jeszcze
przenosimy się do magicznej krainy, gdzie dobro i piękno zwycięża nad złem i
brzydotą, gdzie wszystko jest możliwe, jeśli tylko ma się dość wiary, aby
podążać za marzeniami.
Odkąd pamiętamy zawsze kochałyśmy wszystko co wypuścił Disney. Piękne animacje, stroje no i piosenki, które można śpiewać godzinami. Magia, którą czujesz od pierwszej minuty. Same najnowszej adaptacji Pięknej i Bestii nie widziałyśmy, ale widział go KTOŚ, kto chcę się dzisiaj z Wami podzielić wrażeniami po seansie. Jeszcze nigdy nie zagościła u Nas na blogu, jednak mamy nadzieje za to, że będzie pojawiać się coraz częściej.
Przedstawiamy Wam Martę Janiak z zawodu tłumacz, a po godzinach zapalona fanka wszystkiego co związane z losami pięknej Belli i jej Bestii o wielkim sercu. Jak myślicie co sądzi na temat najnowszej adaptacji tej jakże pięknej historii:
Tym razem w tę piękną podróż zabiera nas Disney, który od
pewnego czasu dokonuje konsekwentnej rekonstrukcji swoich największych dzieł,
tyle tylko że w wersji aktorskiej. Wystarczy wspomnieć choćby „Kopciuszka” z
uroczą Lily James w roli głównej. Sam film choć może nie najwyższych lotów –
okazał się być całkiem przyjemną propozycją na wieczory przy kieliszku wina czy
kubku gorącej czekolady, a o błękitnej sukni balowej bohaterki dyskutuje się do
dzisiaj.
Będąc miłośniczką Disneya już od najmłodszych lat (teraz
rozumiem, dlaczego tak kocham musicale), nastawiłam się na kolejny seans z
„Piękną i Bestią” bardzo pozytywnie. Jako zdeklarowana, samozwańcza profesor
pięknoibestiologii postanowiłam nie omijać niczego, co jest z moją ukochaną
baśnią w ten czy inny sposób związane. Nie będę owiać w bawełnę – Disnejowski
klasyk z 1991 roku to film nie do ruszenia. Może i momentami niezamierzenie
zabawny – szczególnie, gdy ogląda się go, mając 28 lat – może i momentami albo i często dość nielogiczny, ale prawda jest taka, że nie ma chyba osoby,
której to dzieło byłoby obce i która miałaby o nim negatywne zdanie. Tym
bardziej, iż na tym filmie po dziś dzień wzorują się wszyscy reżyserzy
pięknoibestiowych produkcji – wystarczy wspomnieć włoski serial „La Bella e la Bestia” emitowany w TVP1. Żółta suknia i niebiesko-złoty frak to absolutny must-have dla każdej
ekranizacji tej baśni. No i warto wspomnieć, że bez biblioteki nie ma „Pięknej
i Bestii”. Swoją drogą jako rasowa bibliofilka dałabym wszystko za tak cudowną
bibliotekę, jaką dostała Bella w filmie z 1991, choć przy najwyższej półce
dostałabym już chyba choroby wysokościowej, a gdybym nie daj Boże spadła z
drabiny, to lepiej, aby Bestia znajdowała się gdzieś w pobliżu, by móc mnie na
czas złapać.
Ale do rzeczy….
Gdzieś w małym francuskim miasteczku noszącym wdzięczną
nazwę Villeneuve żyje sobie piękna
dziewczyna. Nazwa miasteczka to ukłon w stronę autorki baśni z 1740,
Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve. O ile w wersji rysunkowej nie zajmowała
się chyba niczym poza czytaniem, o tyle
tutaj jak na córkę wynalazcy przystało, sama przejawia smykałkę techniczną.
Wynalazła ona bowiem pralkę, by nie musieć prać ręcznie i mieć więcej czasu na
samokształcenie. To wyjaśnia fakt, dlaczego, podobnie jak jej ojciec – nasza
bohaterka przez resztę mieszkańców uważana była za nieco Inną. Cóż, kobieta, która
interesuje się książkami, chce się uczyć i nie planuje swojego ślubu od piątych
urodzin, to przynajmniej na 18-wieczne standardy niecodzienna sprawa.
Dziewczyna ta– któż wie, dlaczego – całymi dniami czyta
książki i nie zwraca najmniejszej uwagi na miejscowego eleganta Gastona, za
którym szaleje chyba cała żeńska części miasta. Ten z kolei za cel stawia sobie
zdobycie serca pięknej dziwaczki, tyle że nie z miłości do niej, a raczej do
własnego ego. Gaston uważa się za najlepszego mężczyznę w całym Villeneuve, a
skoro Bella uważana jest za najlepszą kobietę, to on przecież musi ją mieć,
prawda?
Jednak miłośniczka „Romea i Julii” ani myśli wyjść za
pustego narcyza. Nie wie jednak, że los planuje dla niej zupełnie
nieprawdopodobną przygodę, której nawet w najdziwniejszych snach nigdy by się
nie spodziewała.
Otóż pewnego dnia jej ojciec zerwie różę (o jedną różę za
dużo) rosnącą nieopodal tajemniczego zamczyska, czym narazi się mieszkającej
tam Bestii. Ta wtrąci go oczywiście do lochu, lecz nasza szlachetna Bella
odnajdzie ojca i zaoferuje, że zajmie jego miejsce w zamku Potwora. Swoją
drogą… ciekawe, że za długi (Maurice i Leon) lub błędy ojców muszą zawsze
płacić córki….
Mieszkając razem z Bestią w Zamku Bella dzień po dniu
odkrywa, że jej zwierzęcy towarzysz nie jest tak naprawdę tym, za kogo wszyscy
go uważają i że to okrutny los zmienił 11-letniego księcia w straszliwego
potwora. Przyjaźń przeradza się w miłość i niech mi ktoś powie, że to nie
syndrom sztokholmski (swoją drogą Bella Dubois też chyba go miała, sądząc po
tym, jaki był Leon, ile razy od niego uciekała i za każdym razem jednak do niego
wracała) …
Wersja wyświetlana w moim mieście to niestety dubbingowane
wydanie 3D. Nie zrozumcie mnie źle – lubię dubbing w polskich filmach
animowanych. Jest on uznawany za jeden z najlepszych na świecie. Wystarczy
wspomnieć rewelacyjny dubbing w „Shreku”. Ale tu jakoś nie zagrał. Podłożone
głosy okazały się bardzo nienaturalne, aktorzy wypowiadali swoje kwestie
nadzwyczaj sztucznie.
Prawdę powiedziawszy, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że
nie jest to raczej film dla dzieci - chociaż mój siedmioletni towarzysz,
bratanek, dzielnie wytrzymał do końca.
Ale w filmie pojawia się bądź co bądź przemoc (przywiązanie
kogoś do drzewa w lesie i pozostawienie na pastwę wygłodniałych wilków to chyba
okrucieństwo, nieprawdaż?). Jest bicie po twarzy, są nad wyraz wiarygodnie
wyglądające wilki.
Na plus, to na pewno fakt, że Bestia nie był zły tak sam z
siebie, po prostu. Dzieciństwo zepsute przez tragedię, ojciec tyran… to na
pewno zostawia ślad na psychice człowieka.
Bella – mająca w filmie przeważnie smutną minę – żyje w
cieniu zmarłej mamy. Ojciec nie chce jej wyjawić powodu odejścia rodzicielki. W
sumie ojciec teoretycznie jest wynalazcą, ale co wynalazł? Już pralka Belli
jest tutaj wyraźniejsza…
Brakowało mi też sklepu z książkami, parę woluminów u
księdza w kościele to jednak nie to samo...
Najbardziej czekałam chyba na scenę balu. W bajce była ona
naprawdę magiczna. Bella wydawała się szczęśliwa. Tutaj taniec nie do rytmu
(albo ja się nie znam…). Książę czytać potrafi, nawet pod wpływem Belli sięga
po romanse, ale taniec mu wyraźnie nie idzie. Suknia Belli jest piękna, ale
zdecydowanie wolę obszerniejsze kreacje, toteż suknia panny Dubois jakoś
bardziej przypadła mi do gustu…
Co do Gastona – choć mniej muskularny - w tym filmie jest
zdecydowanie okrutniejszy niż w wersji rysunkowej, no i łuk zamienił na dużo
bardziej skuteczniejszy w swej zabójczości pistolet… Jego obsesyjne pragnienie
poślubienia Belli w pewnym momencie zaczyna przerażać, a ten nie ustaje nawet,
gdy Bella wyraźnie czuje się już przerażona.
Nie zrozumcie mnie źle. Film nie jest zły… Choć piosenki
rodem z 1991 (choć są i dodatki) są miłe w odbiorze, jeśli to wersja rysunkowa,
tutaj moja Mama stwierdziła, że tych tańców i śpiewów było ciut za dużo, przez
co film nieco się dłużył.
Na podkreślenie zasługuje fakt, że Bella i Bestia
rzeczywiście spędzają ze sobą dość dużo czasu, nawet podróżują razem w
czasoprzestrzeni. Mają czas, by się poznać i polubić. Czy pokochać? Leon mógł –
nawet będąc podłym i cynicznym – pociągać fizycznie. Tutaj Bestia jest po prostu
sympatyczna, wyglądająca trochę jak skrzyżowanie niedźwiedzia z chartem
afgańskim i gazelą.
Kolejna sprawa dotyczy obsady. Cóż... dla mnie Bella, choć
oczywiście niewinna i czysta – zawsze miała w sobie nutkę kobiecości. Emma
Watson ma niestety ten sam „problem”, co ja,a mianowicie wygląda na
zdecydowanie mniej lat niż ma w rzeczywistości i jakoś dziwnie to w filmie
wypadło. Zbyt dziecięco... W dodatku patrząc na nią, widziałam choćbym nie
wiem, jak się starała przegnać ten film z głowy – Hermionę Granger
z Harrego Pottera.
z Harrego Pottera.
Sama Bestia, według mnie nie jest brzydka, jest po
prostu dziwna, może w pewien sposób straszna, ale jeśli któraś z Bestii można
nazwać brzydką, to jest nim na pewno odrażający (ale genialny) Rumpelstiltskin
z serialu „Once Upon a Time”. Przyznam szczerze, że osobiście jestem
zwolenniczką charakteryzacji. Przerabianie
aktora na Bestię za pomocą efektów specjalnych wytworzonych na komputerze jakoś
mi nie podchodzi. To sprawdza się tylko przy filmach animowanych. Tak samo jak
wykreowane w komputerze plenery. Dlatego tak kocham, ubogi bo ubogi, ale
zawsze zamek księcia Leona z serialu, o którym wspominałam Wam wyżej.
Podsumowując na sali kinowej przeważali dorośli. I chyba
nie bez powodu. Jest to film ładny, pełen barw, efektów specjalnych…. Ale
trochę pusty w środku, a szkoda. Na pewno dużo mu brakuje do rysunkowego
pierwowzoru. Nie chcę bynajmniej nikogo zniechęcać, ale chyba wiecie co….
Obejrzę sobie Leona i Bellę. Ten film – mimo że trwa trzy godziny – nie dłuży
się nawet przy setnym seansie.
Oczywiście no nie można zapomnieć o wspaniałym soundtracku, który naprawdę wzbogaca cały film i jest po porostu nieziemski.
Oczywiście no nie można zapomnieć o wspaniałym soundtracku, który naprawdę wzbogaca cały film i jest po porostu nieziemski.
Marta ♡♡
Oglądałaś już? I jakie są Twoje wrażenia? Zgadzasz się z Martą? Jeśli pragniesz sięgnąć po klasykę zapraszamy do księgarnii online nieprzeczytane!
Zdjęcia pochodzą z Filmweb
Byłam wczoraj i jestem zachwycona filmem! I według mnie Emma bardzo pasowała do roli, w ogóle nie widziałam w niej Hemiony. I wersja bez dubbingu - rewelacja <3
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze filmu, jednak jak dla mnie już sam zwiastun zapowiada się obiecująco.
UsuńPozdrawiam
Jak najbardziej każdy ma prawo do własnego zdania :) Cieszę się, że film zyskał Twoje uznanie :) Pozdrawiam cieplutko! Marta
OdpowiedzUsuńMuszę obejrzeć ten film, też uwielbiam bajki Disneya. Trochę jestem zawiedziona po tym, co przeczytałam, no ale warto zobaczyć na własne oczy :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego niż własna opinia, jednak ja zawsze zanim pójdę na jakiś film to lubię poczytać opinie innych.
Usuńhmmm my równie byliśmy i muszę przyznać, że nawet nie tak groźna bestia bardzo mi tutaj odpowiada. Film jest idealnym odwzorowaniem bajki, gdyby bestia był straszniejszy, większość dzieci w salach kinowych reagowałaby placzem, a tak nawet 6cio latki świetnie bawią się podczas oglądania ;)
OdpowiedzUsuńdzięki ekranizacji, bajka może stać się ponadczasowa i nieśmiertelna ;)
Ja jeszcze nie byłam, jednak znajduje się to na mojej liście must have.
UsuńPozdrawiam cieplutko 😘
Podczas mojego seansu na sali byli prawie sami dorośli :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarta
soundtrack z checia posłucham, skoro piszecie ze wart przesłuchania :) Ja bellę to głównie widziałam jako hermionę w zwiastunie i obawiam się, że w filmie bedzie tak samo. Tak to jest, jak za długo gra sie w jednych filmach. Jeśli sa tam takie sceny jak piszecie, to nie zabiore na ten film moich dzieciaków, skoro są pewne zabronione sceny. Recenzja rzetelna, z przyjemnością sprawdzę w kinie czy sie zgadzam :)
OdpowiedzUsuńTo czekam na Twoją opinię.
UsuńA soundtrack naprawdę świetny.
Słucham non stop.
Mój siedmioletni bratanek się nie bał, ale on ma takie gry na tablecie, których ja się boję... no cóż, ja bym swojemu dziecku nie pozwoliła na takie gry :) to jest wersja, którą wspominam http://noplaceforsanity.tumblr.com/post/141425203458/links-to-the-two-part-version-of-2014
OdpowiedzUsuńAle raczej też nie dla dzieci :)
Każdy ma prawo do własnego zdania, mnie ten film nie zachwycił :)
pozdrawiam!!!
Marta
Ja cieszę się z dubbingu, bo piosenki były też przetłumaczone i śpiewane przez Polaków, w oryginale w piosenkach Belli słyszałam autotune i z pewnością mój odbiór byłby gorszy.
OdpowiedzUsuńTak właśnie polskie piosenki były wykonywane przez ludzi ze Studia Accantus.
UsuńFakt, głosy polskie w piosenkach były bardzo w porządku :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powstała ta wersja tej baśni. Od czasów dzieciństwa uwielbiam tę historię i widziałam już wiele adaptacji, mam wrażenie, że ta jest najbliżej książkowego oryginału :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że chyba najdalej orginała, jednak równie piękna jak poprzednie. Przecież ta historia pod każdą postacią będzie piękna.
UsuńBuziaki :*
O oryginale więcej tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=5AHmijuYxB0
OdpowiedzUsuńA więc Disney nie jest bliski oryginału :)ale nie szkodzi! Każda wersja jest cenna i ważna :) całuję! Marta
Czekałam na ten film, przyznam szczerze. A teraz zaczynam się zastanawiać, czy chcę obejrzeć go w kinie. Mogę przecież poczekać i zobaczyć go w domowym zaciszu. Sama nie wiem. Z jednej strony uwielbiam tę opowieść i chciałabym poznać również tę wersję, a z drugiej - od początku Emma Watson nie pasowała mi do roli Belli.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeżeli nie masz jakiegoś mocnego parcia na te film to spokojnie może poczekać. Ale jednego na pewno możemy się spodziewać : pięknego i szczęśliwego zakończenia :*
UsuńNa pewno niedługo film będzie gdzieś tam w Internecie dostępny. Przyznam szczerze, że to 3D to jakoś nie było tu szaleńczo potrzebne, tylko oczy i głowa bolały potem od tego. 2D wystarczyłoby w zupełności :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie obejrzę ten film, jest coś magicznego w takich opowieściach, choć czasami obawiam się, czy wizja reżysera i gra aktorka będą pokrywać się z moimi wyobrażeniami i oczekiwaniami. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ta historia jest piękna i niezależnie od okoliczności jakich zostanie przedstawiona tak po prostu pozostanie.
UsuńDaj znać jak Tobie się podobało.
Buziaki
Sprawdź i koniecznie daj znać :) pozdawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, czy czytać, bo chciałam iść na to do kina. :-D Co gorsza, chciałam zabrać moja 4-latkę, bo film o kopciuszku w domu ładnie oglądała. Widzę jednak, że raczej nie ma sensu iść z córką - za mała.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że nie usiedziałaby tyle w kinie. Ale w przyszłości ten magiczny świat może ją pochłonąć :p
UsuńMam bratanicę w podobnym wieku i według mnie to za poważny film dla tak małego dziecka. A na pewno za długi :) i niektóre sceny... no nie wiem...
OdpowiedzUsuńByłam w kinie i nie żałuje. Może faktycznie Emma trochę się nie sprawdziła, jednak nie było aż tak źle. Duży plus za przepiękny soundtrack i scenografię <3
OdpowiedzUsuńTwoja opinia Marto jest bardzo szczera i widać, że pisałaś ją z sercem :)
Czytałam ją przed seansem jak i po no i muszę przyznać, że masz trochę racji :*
Buziaki
Mam nadzieje, że wkrótce i je obejrzę :)
UsuńDroga Aniu 😊 cieszę się, że mogłam pomóc 😊 ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńOstatnio będąc w kinie widziałam zwiastun - i muszę przyznać, że bardzo przyciąga uwagę. Dlatego wiem, że prędzej czy później będę chciała go zobaczyć.
OdpowiedzUsuńTrailer mnie też chwycił, jest bardzo dobrze zrobiony :)
UsuńJuż kilka razy słyszałam, że film nie jest rewelacyjny jak oryginał. Teraz zdecydowanie muszę obejrzeć najnowszą ekranizację. Pozdrawiam TCK :)
OdpowiedzUsuńTeż nie oglądałam ale mimo wszystko jest to moje must have do obejrzenia :)
UsuńMimo,że nie lubię filmów spiewanych to na ten idę do kina. Klasyka i chce zobaczyć jak udało się ją odswiezyc
OdpowiedzUsuńKażda ma coś wspaniałego w sobie :) I po mimo wielu minusów w takich przedsięwzięciach zawsze wygrywają plusy.
UsuńJa jestem na tak:) to taki powrót do lat dziecięcych....nadal bajka jest tą moją najbardziej ulubioną:) a co do Emmy jako Belle, zgadzam się, nie jest zła, ale jest zbyt dziecinna....
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej ekranizacji. Na razie niestety nie mam kiedy iść :/
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko teledysk Lindsy Stirling. Bardzo Bardzo chcę się wybrać na film z chłopakiem :)
OdpowiedzUsuń