Mamo, chcę mieć zwierzątko!
Zwierzę daje niesamowicie wiele radości. Przynajmniej ja tak uważam. Uczy nas systematyczności jak i wytrwałości. Posprzątanie tej klatki czy kuwety, to niby nic, a nie raz w naszym domu była o to walka. Żadna nie potrafiła ustąpić, zamiast tracić czas na kłótnie spokojnie jedna z nas zdążyłaby to zrobić. Zrozumiałyśmy to dopiero po jakimś czasie. Jednak jak widać do tego też trzeba dojrzeć.
Jakie zwierzątko chciałam? Na początku to był pies. Jednak, żeby nie było mi i Kamie za łatwo, miałyśmy na zmianę chodzić przez dwa tygodnie ze smyczą po parku. Rano. Po szkole. Wieczorem. Park mamy za oknem, więc pół biedy, ale wczesne wstawanie okazało się ponad nasze możliwości. Nawet już nie pamiętam czy chociaż raz udało nam się wytrzymać cały dzień. Tak oto nasze marzenie o piesku, musiało pójść do szuflady. W ogóle bardzo polecam pomysł chodzenia ze smyczą. Mało kto wytrwał 🙂
Drugie były rybki. Tutaj poszliśmy o krok dalej. Kupiliśmy takie małe, wypasione akwarium. Była syrenka, kolorowe kamyczki i różowe wieczko. Po prostu cudo. Jednak mi coś nie pasowało z tymi rybkami. Akwarium czekało, a ja z Kamilą chodziłam do sklepu zoologicznego oglądając te małe stworzenia. Dla mnie żadna nie była taka, jaka powinna być.
Wpadłam, więc na pomysł z króliczkiem. Od razu wiedziałam, że chcę czarnego baranka. To taki z klapniętymi uszkami. Nasza mama nie za bardzo chciała się zgodzić. Znała nasz zapał do sprzątania. Cała rodzina mówiła: Dziecko lepiej wychowuje się z zwierzakiem, to nauczy ich odpowiedzialności, itd. Nie mogła się nie zgodzić. Tata albo wujek, już nie pamiętam znaleźli Panią, niedaleko od nas, która miała całą hodowle królików miniaturowych. Przeróżne rasy. Jak tam weszłam byłam oszołomiona. Tyle słodziaków. Mój tata namawiał mnie na taką puchatą, ruda kulkę, ale ja się nie dałam. Czarny baranek, najlepiej samiczka i już. Pani zapakowała mi ja w taki mały kartonik i całą drogę trzymała ją na ręku i głaskałam. Oh, jakie to było przeżycie.
W połowie drogi jednak nastąpił zwrot akcji. Kamila mnie pyta: A będę mogła się z nim czasami pobawić? Oczywiście, że ja, jako kochająca siostra nie mogłam powiedzieć inaczej: Nie! To mój królik, Ty będziesz miała swoje rybki. I zaczął się płacz, ja wyszłam na wyrodną siostrę. Po prostu byłam szczera. Tata zawrócił i kupiliśmy drugiego króliczka. Tą puchatą, rudą, mała kulkę. O rybkach szybko zapomniałyśmy, akwarium zostało sprzedane.
Z perspektywy czasu uważam, że wbrew wszystkim minusom, warto mieć tą małą istotę, której podarujesz trochę swojej miłości. Mnie z pewnością nauczyło ogromnej empatii, poczucia obowiązku (początki nie należały do łatwych). Tulenie tego małego futrzaka daje niesamowite uczucie spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Najgorsze było w tym wszystkim ich strata. Oba króliczki musiałyśmy uspać aby nie narażać ich na niepotrzebne cierpienie. Z tym też trzeba się liczyć.
Podsumowując zwierzak to wielka odpowiedzialność. Wakacje też nas od tego nie zwalniają. Warto pomyśleć o tym czy mamy osobę, która pod nasza nieobecności jest w stanie zająć się zwierzakiem (Chwała Ci Panie za wszystkie ciocie i wujków). Mały milusiński to także fantastyczny towarzysz życia, który nie raz poprawi humor. Decyzja należy do nas.
Oczywiście, że warto mieć zwierzaczka :) to uczy odpowiedzialności, opieki, miłości i przywiązania :) ja miałam chomiki, świnki morskie i oczywiście psa :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moimi poprzednikami, posiadanie zwierzaka przede wszystkim uczy - uważam, że jest to piękna relacja i warto jej doświadczać.
UsuńDokładnie :) Często bezwarunkowa przyjaźń :)
UsuńCałe życie miałam jakieś zwierzaki w domu, od zawsze i nie wyobrażam sobie porzucenia któregokolwiek :( A chodzenie ze smyczą mogło się nie sprawdzić, bo to mało motywujące -z prawdziwym psem po prostu musisz wyjść i tyle, nie ważne czy się akurat che ;)
OdpowiedzUsuńTutaj tylko po części się z Panią zgadzam :) Na pewno, jeśli piesek by się pojawił trzeba było by wyjść. Jednak gdyby to pragnienie było takie prawdziwe zrobiłabym wszystko aby to mieć. Widocznie nie było
UsuńNigdy nie miałam w domu zwierzątka i bardzo było mi smutno zawsze z tego powodu. Zawsze argumenty rodziców, że w bloku mamy za mało miejsca były silniejsze. Ale osobiście uważam, że posiadanie w domu zwierzęcia jest bardzo fajnym czynnikiem rozwijającym dla dziecka. My na pewno swojemu synkowi kupimy jakieś w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńJednak rzeczywiście aby posiadać zwierzaka trzeba mieć warunki :)
UsuńJa w dzicinstwie miałam dużo zwierząt dlatego i mojej córce nie bronilam ich mieć widzę że dzięki nim jest bardziej odpowiedzialna mimo ze ma 4 latka umie zadbać o psa i chomika.
OdpowiedzUsuńTo fantastycznie! Ja już była troszkę starsza, kiedy doczekałam się zwierzątka :)
UsuńDziecko wychowujące się razem ze zwierzątkiem, to rewelacyjny pomysł. Uczy się miłości do zwierząt, a także jak się opiekować żywa istotą. Super, że macie zwierzaka :).
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńU mnie było podobnie. Jak byłam mała to bardzo chciałam pieska, ale znając siebie, nie potrafiłabym wstawać rano i wychodzić z nim na spacer. Ani w deszczu, ani w zimie. Dlatego dobrze, że moja rozsądna mama nie spełniła tej zachcianki. No i też skończyło się na króliczku.:D
OdpowiedzUsuńTak? Wychodzi na to, że króliczek to taki zwierzaczek przejściowy :)
UsuńZwierzaki dają dużo radości, ale trzeba o nie dbać. Tak, jak napisałaś wakacje nie zwalniają nas z opieki nad nimi. Wielokrotnie widuję ogłoszenia w internecie, że sprzedają zwierzaka, bo ssa wakacje..
OdpowiedzUsuńObowiązek i przyjemność to nie zawsze to samo :)
UsuńU nas była duża presja na pieska.... więc wpadliśmy z żoną na pomysl, żeby córka pomocnikiem wolontariuszy ze schroniska na Paluchu w Wawie przy wyprowadzaniu piesków.... Na początku był duży entuzjazm, ale chyba już się zmniejsza ;)
OdpowiedzUsuńNo u nas rodzice powiedzieli, że jak chcemy psa to musimy wychodzić ze smycza trzy razy dziennie przez trzy tygodnie.
UsuńOczywiście nie dało efektów.
Mój Syn też Chciał psa i kupiliśmy. I jest bardzo zadowolony, zresztą podobnie, jak inni domownicy. Jal wyjeżdżamy, Zostawiamy go w hotelu dla psów, prowadzonym przez
OdpowiedzUsuńJego treserkę. Świetna dziewczyna, świetne
Miejsce. Oddając go tam, jesteśmy pewni, że będzie tam bezpieczny ❤️
pozazdroscić zgrania rodzinnego, u nie każdego tak to wygląda :)
UsuńW moim domu zawsze było jakieś zwierzątko, więc nie wyobrażam sobie domu bez zwierzaka :)
OdpowiedzUsuńZwierzak to wspaniałe doświadczenie :)
UsuńMam zwierzątko i uważam, że to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Uważam, że uczy to ogromnej empatii oraz poczucia obowiązku. Dwa króliki w domu? Musiało byc zabawnie.
OdpowiedzUsuńOj było, ale czasem też kłótnie sie zdarzały.
UsuńTutaj mowa o dzieciach, a ja chce mieć kotka.. ! Wynajmujemy mieszkanie i w regulaminie są zastrzeżenia do posiadania pupili...
OdpowiedzUsuńOjej to naprawdę nieciekawie, ale wolę właściciela trzeba uszanować.
UsuńZdecydowanie, zwierzaczki są przekochane! Ale to, tak jak piszesz Igo, ogromny obowiązek, który nie zawsze jest prostym do spełnienia.
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Dziękuje za miłe słowa :)
UsuńNie wyobrażam sobie domu bez zwierzaka, na szczęście moja mama też jest zwierzyniarą, wiec jak się zdarzyło, że nie mieliśmy zwierzaka to po jakimś czasie się to zmieniało. Choć z tym wprowadzaniem samej smyczy to wg mnie słabo działa. Znam ten sposób, słyszałam o nim. Rozumiem cel, ale cała frajda w spacerach ze zwierzakiem to właśnie to, że jesteśmy z nim i możemy się z nim pobawić, mówić do niego. Z samą smyczą juz nie bardzo, więc i ja straciłabym tę motywację, gdybym codziennie kilka razy musiała to robić - a z wprowadzaniem psów problemu nie mam. :) Pamiętam, że też miałam króliczka, był wyjątkowego umaszczenia, angora więc cudownie puchaty. Przeżył tyle dobrych lat, aż czasem mi tęskno za taką kuleczką. Było tyle sytuacji, i tych zabawnych i przerażających, że nie było czasu z nim nudę - zupełnie jak z psem czy innym zwierzakiem. :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że króliczek to bardzo uniwersalne zwierzątko. Można się przy nim dużo nauczyć, a nie jest tak wymagające jak np. pies. Jednak to nie znaczy, że nie potrzebuje naszego czasu :)
UsuńJedna pani hodowała kurki miniaturki, a inny facet króliki. Ktoś chętnie je przygarnął - wiadomo w jakich celach :( Dobrze, że w Polsce jeszcze nie jedzą psów ani kotów
OdpowiedzUsuńTeż miałam króliczka ja byłam mała. Za to od dziecka marzyłam o kocie. Teraz jako dorosła, mam ukochanego czarnego kocurka :)
OdpowiedzUsuńZwierzaki są jak dzieci, więc ich posiadanie to ogromna odpowiedzialność :) I ogromne szczęście :)
OdpowiedzUsuńZwierzę w domu to wielka odpowiedzialność, trzeba mieć tego świadomość, także dzieci stopniowo wdrażać w konieczne obowiązki. Jednak miłość pupilów wynagradza wszystko i to z nawiązką. :)
OdpowiedzUsuńZwierzę to wielka odpowiedzialność, przy jego zakupie i wyborze nie należy się kierować impulsem czy emocjami, lecz zdrowym rozsądkiem i empatią - w końcu będzie pod naszą opieką przez najbliższe lata :)
OdpowiedzUsuńTo prawda i każdemu życzę aby wywiązywał się z tego obowiązku :)
Usuń