Czy wardrobing jest dobry?
Wardrobing to coraz popularniejsze zjawisko polegające kupowaniu jakiegoś ubrania, noszenia go, a następnie... oddania. A wszystko po to, aby nadążyć za nowymi trendami.
O ile przy kupowaniu stacjonarnym sklep nie ma obowiązki przyjąć zwrotu, w grę wchodzi jedynie wymiana (chociaż nie zawsze) oraz reklamacja. Jeśli chodzi natomiast o kupno online to klient ma aż 14 dni na odstąpienie od umowy i bezpłatnego zwrotu zakupionego towaru.
Sama w te wakacje pracowałam w dobrze prosperującym butiku z dość drogimi sukienkami i muszę przyznać, że zwroty, jakie chciały dokonać klientki to w 90 % to po prostu ich kaprys. Odbyły imprezę w sukience, a następnie chciały ją oddać, ponieważ ich mentalność jasno mówi, że jedna sukienka = jeden wieczór. Oczywiście jedyne do czego miały prawo to reklamacja, żadna z nich nie została rozpatrzona pozytywnie, ponieważ nie było jak znaleźć wystarczającego powodu, aby zwrócić pieniądze.
W sieciówkach wygląda to trochę inaczej, ponieważ z reguły decydują się przyjąć zwrot ze względu na to, że nie chcą psuć reputacji. Wszystko zależy jednak od tego jaką politykę wyznaje firma.
To ta najgorsza strona wardrobingu, bo o ile stacjonarnie takie coś nie zostanie rozpatrzone po myśli konsumenta to przy zakupach online jak najbardziej. I to własnie sprawia, że ludzie coraz (oczywiście nie wszyscy) chętniej kupują przez internet, jeśli rzecz pasuję chodzą jakiś czas, a następnie zwracają, aby nie zawalać sobie miejsca w szafie.
Oczywiście jest też dobra strona tego zjawiska, bo jeśli kupimy coś online, dana rzecz przyjdzie i okaże się być za duża, za mała, słabej jakości, materiał nam nie odpowiada to fakt, że możemy ją zwrócić bez konsekwencji jest jak najbardziej na plus.
Sama czesto kupuje online i jeśli po przymiarce stwierdzam, że nie będę tego nosić to zwyczajnie odsyłam. Wiele firm oferuje zwrot paczki na swój koszt, co dla mnie jest super.
Zdanie czy to zjawisko jest dobre czy złe musicie określić sami.
Nigdy nie korzystałam z takiej opcji, szczerze mówiąc nie wiedziałam że takie coś istnieje.
OdpowiedzUsuńJa osobiście wolę przywierzyc w sklepie mimo, że nie lubię po nich chodzic. Ale czasami kupuje na internecie i jestem czesto zadowolona.
OdpowiedzUsuńUbrania prawie zawsze kupuję stacjonarnie, muszę je przymierzyć i sprawdzić jak wyglądają żeby nie oddawać właśnie
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to zjawisko, bo wydaje się być takim cwaniakowaniem. Znam kobiety, które chodzą te 14 dni z metką pod bluzką, tą papierową, by potem taki znoszony i jednak brudny ciuch oddać. Dlatego też zamiast gonić trendy kupuję ponadczasowe ubrania lub posiłkuję się lumpeksami. Sama też oddaję ciuchy, które u kogoś mają drugie życie.
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką takiego zjawiska. Długo pracowałam na zlikwidowanie sobie nawyku kupowania na zaś, teraz mam w szafie tylko takie ciuchy, które do wszystkiego pasują.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę nigdy nie zwracałam żadnego ubrania. Zawsze pasują idealnie, a jesli coś jest za duże, to zwyczajnie to komuś oddaję.
OdpowiedzUsuńCzęsto zamawiam online, na szczęście nie musiałam zwracać ubrań bo po prostu dobrze trafiałam
OdpowiedzUsuńPracowałam w wielu sklepach z ubraniami i nigdy nie przyjęłam do zwrotu noszonej rzeczy. I nie jest to prasa, że Ci taką rzecz przyjmą stacjonarnie, bo nie chcą psuć sobie opinii. Zawsze jest odmowa.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, miało być "nie jest prawda"
UsuńNie podoba mi się takie zjawisko, wydaje mi się niesprawiedliwe w stosunku do firm sprzedających ubrania. Przez coś takiego ponoszą straty.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia że coś takiego istnieję, ale dla mnie to bardzo mądry i dobry trend popieram.
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem powinniśmy robić jeszcze inaczej. Nie kupować dla kaprysu. Tyle mówimy o ekologii, a czy zdajemy sobie sprawę jak zaśmiecamy planetę tonami ubrań w skali świata, jaki ślad węglowy pozostawia do sobie wyprodukowanie tych setek tysięcy nowych modeli ubrań... Kupujmy mądrze albo wymieniajmy się, to moim zdaniem jest lepsze wyjście.
OdpowiedzUsuńKupowanie ciuchów i oddawanie to tak nie do końca jest ok. Zwłaszcza, jeśli ktoś oddaje do sklepu. Jak pomyślę, że jakaś gwiazda kupiła sobie bluzkę, założyła raz, nie odrywając metki i oddała to mnie aż mierzi. To tak, jak bym kupiła uzywaną.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, założenie jakieś rzeczy i późniejsze oddanie go to po prostu chamstwo. Później osoba która kupi taką rzecz, będzie po prostu oszukana. Bo myśli, że jest nowa i w niej nikt nie chodził (przez dłuższy czas).
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam przekonania do takiego postępowania, trzeba się zastanowić czego nam potrzeba 5 razy więc potem nie byłoby oddawania rzeczy
OdpowiedzUsuńNie kupuję online. Nie popieram takiego zachowania jak już kupiłaś to to zostaw albo odsprzedaj.
OdpowiedzUsuńJak ktoś lubi wyrzucać pieniądze w błoto... to tu jest mój portfel... :)
OdpowiedzUsuńJa kupuję ubrania i buty w dużej mierze stacjonarnie. Jak kupuję daną rzecz to wiem, że będę ją nosić. A tak nie mam pewności, czy bluzka zamówiona online będzie na mnie dobrze leżeć.
OdpowiedzUsuńWiemy, że dużo osób robi tak na zalando. Nigdy tak nie robiłysmy i nie będziemy 💕
OdpowiedzUsuńNie do końca podoba mi się to zjawisko. Ja jak coś sobie kupuję to staram się by kupić to w czym będę chodzić. Nie lubię robić zwrotów, wiem też, że często jest z nimi po prostu problem dlatego zaoszczędzam sobie i pracującym w danym butiku dziewczynom nerwów :) WARDROBING zdecydowanie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię kupować online, staram się jednak nie robić zwrotów bo to duże zamieszanie jak dla mnie.
OdpowiedzUsuń