Zwyczajne cuda Agnieszka Jeż
Nie wierzyłam, że ten grudzień może być jak z zimowej książki, w którym biały puch spada z nieba. A jednak! Może nie jest to jakiś spektakularny śnieg, ale najważniejsze, ze jest i to już pierwszych dniach ostatniego miesiąca roku.
A dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moim pierwszym spotkaniu z twórczością Agnieszki Jeż. Wcześniej miałam okazję czytać tylko krótkie opowiadanie, jednak już wtedy styl bardzo przypadł mi do gustu.
Agnieszka Jeż - w liceum zakochana w przedmiotach ścisłych, gdzie książki były tylko odskocznią. Los sprawił, że ukończyła filologię polską oraz bałtycką. Obecnie mama trzech urwisów oraz nieustająco zakochana żona. Oprócz pisania uwielbia pracę w ogrodzie.
Opis od wydawcy:
Ogłoszenie powieszone na osiedlowej tablicy daje początek niezwykłym wydarzeniom. Pozornie niezwiązane ze sobą nitki różnych historii zaczynają się splatać w jedną opowieść o miłości, bo przecież w tym pięknym czasie każdy jeszcze mocniej pragnie kochać i być kochanym.
Losy bohaterów przecinają się w najmniej oczekiwanych momentach i miejscach. Przypadek, przeznaczenie, pomyłka, praca nad sobą czy rozmazana cyfra w ogłoszeniu – co sprawi, że w końcu każdy z nich powie: "To właśnie miłość?".
Od pierwszych stron bardzo zaintrygował mnie wątek Marty. Z pozoru cicha bibliotekarka, a z drugiej strony ogłoszenie, które zamieszcza na osiedlowej tablicy udowadnia, że to tylko pozory. Jak każdy człowiek, a już na pewno taki, który często czyta o mocy miłości, pragnie uczucia, które sprawi, że w jej monotonnym życiu pojawi się niespotykany wcześniej blask.
Na dodatek zmaga się z absorbującą i wiecznie zazdrosną o nią matką oraz ojcem, który kocha swoją córkę, oczywiście nie narzucając się zbytni chcę utrzymywać kontakt z pierworodną, mimo, że drogi rodziców Marty rozeszły się kilkanaście lat temu.
I jeszcze Krzysztof, który pochłonięty pracą szuka dokładnie tego samego, nie chcąc wiecznie zasypiać w pustym łóżku.
Pozycja, która pokazuje dobitnie, że książki zwyczajnie łączą ludzi. Więcej zdradzić Wam nie mogę :P
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Filia
No, miłość to idealny książkowy temat na święta i do poduszki, kiedy za oknem prószy śnieg, a my sobie czytamy, czytamy...
OdpowiedzUsuńO książce już słyszałam, ald nie miałam w planach jej czytać. Twoja recenzja trochę mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńHistoria na święta. Miłość i sploty wypadków :) Lektura przy gorącej herbacie i w ciepłych skarpetach, tak to widzę ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać tej powieści, ale już czytałam o niej niejednokrotnie i przyznam, że wydaje się interesująca. Być może się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki i często po nie sięgam. Tej historii jeszcze nie czytałam, ale już mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńPrzydatna i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńW tym roku mam zaplanowany cały maraton książek świąteczno-zimowych :) Bardzo lubię j czytać w grudniu i styczniu.
OdpowiedzUsuńKocham czytać książki ale ostatnio nie mam na to zbyt wiele czasu. O tej książce wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńŚnieg był, ale niestety już się stopił, przynajmniej u mnie. :( Książka mnie zaciekawiła, lubię takie klimaty, więc chętnie po nią sięgam. :)
OdpowiedzUsuńŚniegu u mnie było co kot napłakał, czyli w sumie nic. Marzy mi się taka prawdziwa zima, bo tak to nawet nie mam ochoty na zimowe książki!
OdpowiedzUsuńostatnio jak siadłam ze znajomym do rozmowy o książkach to wydawało mi się, że dogaduję się z nim lepiej niż z mężem ;-) coś w tym jest książki zdecydowanie łączą ludzi <3
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki jednak już sama okładka jest cudowna mam ochotę poznać jej wnętrze.
OdpowiedzUsuńZ racji że niebawem święta to można zaczynać czytać książki świąteczne. Myślę że chętnie sięgnęłabym po tą pozycję.
OdpowiedzUsuń